
Dawno dawno temu... kiedy moja mama poszła do pracy a ja zostałam w domu sama pod opieką kuzynów to w
łaśnie frytki stanowiły 80% naszych wspólnych obiadów. Najpierw zostałam przez kuzynów przeszkolona do obierania i krojenia ziemniaków a oni smażyli a kiedy nieco podrosłam to frytki robiły się im same :P. Tak się do tego przyzwyczaiłam, że długo długo potem jedyne co potrafiłam "ugotować" to frytki. Na szczęście jednak dla mojego zdrowia i figury poznałam swojego chłopaka, przy którym nauczyłam się już ciut więcej i frytki jemy stosunkowo rzadko.
Niemniej jednak po latach dowiedziałam się też, że frytki można nieco bardziej "skomplikować" , ale dzięki temu są lepsze, więc jeśli ktoś chce, to może wypróbować tej metody , a jak nie ... stara metoda też nie jest zła, ważne żeby smakowało :).
Do rzeczy.

- Najważniejsze we frytkach jak wiemy są ziemniaki , ważne żeby zawierały dużo skrobi , wiec wybierajmy do frytek duże bulwy.
- Najlepsze smażenie jest we frytkownicy - bo trzyma stałą temperaturę. (Nie martwcie się ja też nie mam ;))
- Frytki też możemy smażyć w głębokim garnku z olejem lub na patelni (w przypadku patelni pamiętajmy, żeby je obracać )